Przyjaciel Promyczka na tapecie.

Na początku chciałabym jeszcze podziękować mojej niezastąpionej Julce (@reading_juliet), bez której nie napisałabym tak dobrego początku. 


Uwaga, jeśli nie czytałeś „Promyczka” czytasz recenzję na własną odpowiedzialność. Post może zawierać spojlery!

„Gus” to przyjaciel promyczka, o którym mówiłam wcześniej. W tej części zostaje przedstawiona jego historii. Każdy dzień jest taki sam. Ból, który obezwładnił Gusa po śmierci Kate nie daje mu normalnie funkcjonować. Jednak zawsze może pojawić się jakieś małe i słabe światełko w tunelu, które z czasem może przeobrazić się w ogromne i silne źródło światła - nadziei.

„Szczerze mówiąc, nie wiem już jak żyć. Promyczek nie była tylko moją najlepszą przyjaciółką, była jakby moją drugą połówką… drugą połową mojego umysłu, mojego sumienia, mojego poczucia humoru, mojej kreatywności. Była drugą połową mojego serca. W jaki sposób człowiek może wrócić do swoich zajęć, jeśli na zawsze stracił połowę siebie?” Fragment pochodzi od wydawcy.


Gus jest w rozsypce, po stracie najważniejszej osoby nie wie co ze sobą zrobić. Jego zespół odnosi sukcesy, jest na tourne, ma wszystko, a jednocześnie nic. Nie pozostało mu nic. Popada ze skrajności w skrajność. Alkohol, narkotyki, występy i bycie nietrzeźwym to jego rutyna. Aż w pewnym momencie do jego szarego życia wkracza Scout. Dziewczyna, która przeszła swoje i teraz ma być obok Gusa. Z początku czuje niechęć wobec niego. Uważa go za człowieka, który jest dupkiem. Z czasem okazuje się, że po trasie Scout będzie mieszkała razem z Gusem i jego mamą. Miedzy tą dwójką jest wiele różnic, każde z nich coś przeszło. Czy dziewczyna stanie się jego natchnieniem? Czy pomoże Gusowi?

Nasza Scoutka mnie zauroczyła, bez dwóch zdań. Jest inteligenta, kochana i wyrozumiała. Zostaje menagerem trasy, ma wszystko na głowie i stara się poniekąd pomóc Gusowi. Kto by nie pomógł? W tym wszystkim walczy o swojego ukochanego kuzyna, który jest fanem zespołu, do którego należy Gus, Franco i reszta chłopaków. Uroczy nastolatek, odważna Scout i załamany Gus. Brzmi obiecująco, prawda? 

No i mamy jeszcze mamuśkę naszego głównego bohatera, którą też kocham. Stara się cały czas wspierać syna, pomimo tego, że sama cierpi po stracie prawie że drugiego dziecka. Kate była jak rodzina dla nich. Każda wzmianka o niej wprowadzała melancholijny nastrój i falę wspomnień. Pokochałam tą ciepłą kobietę częścią serca, której nie zajął Gus.

Godna kontynuacja, płakałam na niej tyle samo razy co na „Promyczku”. Oznacza to, że Kim trzyma poziom. Co prawda minęło trochę czasu, odkąd skończyłam pamiętnik wokalisty, ale wszystkie emocje tak szybko nie odeszły. Czujemy aż jego ból i pustkę, jaką zostawiła po sobie Kate. Czytając tę powieść starałam się wczuć w przeżycia głównego bohatera i wyobrazić sobie stratę przyjaciela. Nawet przez sekundę nie była w stanie powstrzymać łez. W tej powieści jest znacznie więcej goryczy. Więcej nieszczęścia i pesymizmu. Brakowało mi tu Kate, zdecydowanie. Jak czytałam wszystkie wspomnienia związane z nią miałam ochotę krzyczeć z powodu jej braku. Jedyne do czego mogę się przyczepić to brak większego rozwinięcia o Kellerze. Niby coś tu było o nim, ale mam wrażenie, że za mało. Nie wpływa to jednak na cały odbiór książki. Jeśli nadal czujecie niedosyt po pierwszej części, „Gus” to wypełni. Historia o jego podnoszeniu się jest przejmująca i prawdziwa do bólu. Kto z nas by tak nie cierpiał, gdyby stracił najważniejszą osobę w swoim życiu?

No i typowo musze podzielić się cytatami z „Gusa” <3
„Masz tylko jedną szansę w tym cyrku zwanym życiem. Nie siedź na widowni, przyglądając się przedstawieniu. Wskakuj na scenę i bądź wielki. Właśnie tam znajdziesz ogień”
„Moje szczęście, moje życie jest wyłącznie w moich rękach. Nikt o nie nie zadba. Tylko ja mogę je budować lub niszczyć.  To wybór.Wybór, który wymaga działania w zamian za nagrodę. Bezczynność i spoczywanie na laurach prowadzą do przeciętności.” 

 Tymczasem żegnam się z wami ciepło,
Nina.


Komentarze