To jak to jednak jest z tym "Na krawędzi wszystkiego"?

To moje drugie podejście do tej książki. Mawiają do trzech razy sztuka, więc byłam nastawiona dosyć neutralnie. Już od pierwszych stron dostałam masę emocji i mroku, jaki ciągnął się przez całą tą część. Akcja otwierająca całą historię nie jest do końca jasna, ale stopniowo zaczynamy łączyć potem fakty. Jest to świetny zabieg zastosowany przez Autora, aby budować cały czas napięcie i niepewność, która nieodzownie nam towarzyszy.  Oprócz tego mamy świetny wątek miłosny dwóch zagubionych młodych ludzi z dwóch różnych światów. 

„Żyli w dwóch światach i nigdy nie mieli się spotkać. 
Ale się spotkali. 
Tylko jak mają być razem, gdy oba światy sprzysięgły się przeciwko nim”

Siedzę i nie do końca wiem jak mam opisać wszystko tak, żeby nie było zbyt chaotycznie. Gdy piszę recenzje na instagramie zawsze ogranicza mnie ilość znaków, a tu mam ogromne pole do popisu. Wracając do tematu, ta książka jest  f e n o m e n a l n a. I tak, doskonale wiem, że ostatnio powtarzam to prawie przy każdej książce. I nie, nie chodzi o to, że są to egzemplarze od wydawnictw i chcę się podlizać. Broń Boże, tak nie jest! Ostatnio trafiam na same perełki i oby tak było cały czas! 
A tak teraz serio wracając do fabuły, powieść Jeffa Gilesa jest niesamowita. Czytając ją miałam przed oczami ośnieżone lasy i ten strach, który był gdzieś w tle mi się udzielał. Nieprawdopodobnie mocno ciągnie mnie do mrocznych i tajemniczych książek, które wciągają  mnie aż po ostatnia stronę. Tak też było tu. 

Zoe wiedzie smutne życie. Ostatni rok dał jej mocno w kość, a niektóre dni zlewają się w jedność. To wszystko wywołała śmierć ojca Zoe i Jonaha. Na dodatek jej ulubiona para staruszków ginie w niewyjaśnionych okolicznościach, a sprawa jest nierozwiązana. 
Pewnej śnieżycy jednak Zoe poznaje okrutną prawdę. Gdy wyrusza szukać brata, który zginął musi ukryć się w chacie Betty i Berta. tam też poznaje Iksa. Chłopak pojawia się gdy nastolatka zostaje zaatakowana przez Stana. Iks ma go zabrać na Nizinę, jednak siedemnastolatka powstrzymuje go. Cierpiący codziennie chłopak poddaje się i rusza za nią. W domu zwariowanej rodziny przez kilka dni ta dwójka nieprawdopodobnie się do siebie zbliża. Ich uczucie jest niesamowicie głębokie i silne. Muszę przyznać, że ja do takiego szybkiego uczucia podchodzę sceptycznie. Jednak w tej historii wydawało mi się ono prawdzie. Oboje poszukiwali ratunku od codziennych problemów i nijakiej pustki, która w nich była. Jednak ważny jest fakt, że nie jest to wesoła historia usłana kwiatkami. To przeokrutnie mocna i boląca do granic możliwości opowieść. i tak wiem, powtarzam się już któryś raz. 😂

Z bohaterów najbardziej polubiłam chyba Iksa. Kto by się tego spodziewał? Nie a tak serio, ten bohater skradł moje serca już za pierwszym razem. Nie jest schematycznym złym przybyszem, który pragnie tylko zabijać. Jest wręcz przeciwnie, Iks jest przerażony wszystkiemu. Jego życie składa się tylko z cierpienia i samotności, której doświadcza. Było mi go naprawdę żal, bo dla Zoe był w stanie zrobić wszystko. Narażał się tylko i wyłącznie by ją zobaczyć na moment. Kochał ją całym swoim sercem. Mi wtedy co prawda serce się krajało, ale to mały szczegół. na wspomnienie tu zasłużyła tez sama Zoe. Była niesamowicie odważna i waleczna, jeśli chodzi o najbliższych. Dla swojego młodszego brata w pewnym momencie była w stanie poświęcić życie. A to tylko dlatego, żeby szukać ciała swojego ojca w jaskini. Ten wątek jednak przemilczę, bo ma w tej książce dosyć decydujące znaczenie. 

Wątek fantastyczny jest fantastyczny (Cóż za gra słów). Ale nie umiem chyba inaczej określić tak idealnie splecionego wątku innego świata. Momentami czułam, jakby takie zdarzenia mogły mieć miejsce. Nizina została wykreowana na tak mroczny i podły świat, że czytając opisy miałam ciarki. Ludzie tam są bezwzględni i okrutni, choć zdarzają się wyjątki. jak zawsze zresztą. 

Na wspomnienie zasługuje jeszcze jeden element. A mianowicie narracja i elementy których nie mogę nigdzie sklasyfikować. 
Jeff stosuje mój ulubiony typ narracji - narrację trzecioosobową. Nawet nie wiecie jaką miłością darzę ten rodzaj. Wspominam o nim, bo wiem, że wiele osób go nie trawi. Jest mocno specyficzny, ale mam wrażenie, że w tego typu powieściach sprawdza się najlepiej. Co do innych rzeczy to odwołam się do języka, jakim posługuje się Iks. Używa on zwrotów, które były modne dwieście lat temu. Ja sama jestem fanką takich trudnych wyrażeń lub słów, więc to był miód na moje serce. 
Reasumując, to niesamowita powieść wpasowujący się w gatunek fantastyki z wątkiem romansu młodzieżowego. Dominuje tu jednak ten mroczny fantastyczny klimat, który opanowuje nas do samego końca. A jak skończycie książkę to jedyna czynność jaką jesteście w stanie zrobić to zdjęcie z półki lub regału drugą część. 


Za książkę dziękuję Wydawnictwu Iuvi

Komentarze